Stare legendy Pomorza.

Tematy o okolicach Szczecinka oraz innych pomorskich miastach.
Post Reply
GIZIO

Stare legendy Pomorza.

Post by GIZIO »

SKĄD WZIĄŁ SIĘ TRYGŁAW NA TYCHOWSKIM CMENTARZU

Kleistowie,właściciele Tychowa,nie należeli niegdyś do bogaczy i z radością patrzyli na zamożnych sąsiadów mieszkających w pięknych dworach i zamkach.Tychowianom też marzyło się bardziej wystawne życie.Jeden z nich tak bardzo pragnął mieć zamek,że postanowił w zamian oddac duszę diabłu.Ten zjawił się jak na zawołanie i szybko zawarto kontrakt. W ciągu jednej nocy,do pierwszego piania koguta,diabeł miał zbudować zamek,a miała to być najkrótsza noc w roku-świętojańska.O północy diabeł raźno zabrał się do pracy i wszystko wskazywało na to, że w wyznaczonym czasie spełni swoje zadanie.Tymczasem wystraszony kontrahent głowił się, jak z korzyścią dla siebie złamać umowę.Miejscowy ksiądz poradził mu,aby w jakiś sposób przyśpieszył pianie koguta,a wówczas diabeł przerwie budowę i będzie musiał zapłacić złotem za przegranu zakład.Szlachcic posłuchał księdza i złożywszy ręce w trąbkę, zapiał jak kogut.Rozbudziły się wtedy koguty w jego kurniku i zaczeły piać,a po chwili już piały koguty w całej wsi.Rozwścieczony diabeł rzucił niesione na budowę głazy i zniknął.Największy z nich spadł na cmentarzu w Tychowie i nazywają go Trygław,a dwa pozostałe spadły w pobliskich miejscowościach.Przebiegły szlachcic sam już dokończył budowy zamku.
GIZIO

Stare legendy- zamkowe podziemia w Radaczu

Post by GIZIO »

TAJEMNICE ZAMKOWYCH PODZIEMI W RADACZU

Nad jeziorem Radacz wznosiły się niegdyś trzy zamki.Dwa w miejscu dawnych grodzisk,trzeci zaś tam gdzie stoi dziś pałac.Zamki połądzone były podziemnymi przejściami,których jedno prowadziło pod dnem jeziora.Rycerze zamieszkującu te zamki trudnili się rozbojem,napadając podróżnych na drogach wiodących do Szczecinka.Władca pomorski,rozzłoszczony ciągłymi skargami,wysłał zbrojne oddziały do rozprawy z radackimi rozbójnikami.Ich zamki zostały zdobyte, lecz rozbójników nie ujęto-jakby zapadli się pod ziemię.Wszelki słuch o nich zaginął.
Gdu w ubiegłym wieku wznoszono pałac w Radaczu,budowniczowie odkryli wejście do podziemnego lochu.Ledwie zapuścili się w jego czeluście,zastapil im droge rycerz w zbroi,z wielkim mieczem w dłoni.Przerażeni murarze uciekli,a wejscie do lochu zamurowali i zasypali wielkimi kamieniami.Dziś nikt już nie wie, gdzie w pałacowych piwnicach znajduje się to tajemnicze wejście do podziemnych korytarzy.O ich istnieniu przypomina gdzieś spod ziemi,chrzęst rycerskich zbroi i głuche kroki błąkających się tam rycerzy.
GIZIO

Stare legendy - upiory z Gwdy

Post by GIZIO »

UPIORY Z GWDY


Dawno temu ktoś z rodu Hertzbergów postrzelił na polowaniu szesnastoletniego Jurka Turleja. Chłopiec zmarł od otrzymanych ran W niedługim czasie zmarł też brat Jurka-Tomasz,a zaraz po nich dwaj inni krewni.Rodzinę ogarneło przerażenie.Uwierzono podszaptom sąsiadów,że te nieszczęścia dzieją się za sprawą Jurka,który po śmierci przeistoczył się w upiora.Według ludowych wierzeń taki upiór najpierw pożera swoje odzienie,później własne ciało, a następnie ciągnie do grobu swoich bliskich i znajomych,by ich również pożreć.Turlejowie zasięgneli rady u bardzo starej babki,jak należy sie przed upiorem bronić.Kazała ona rodzinie Jurka udac sie na cmentarz o północy,w noc bezksiężycową i odkopac grób.Aby uniemożliwić upiorowi dalsze uśmiercanie ludzi,należało wbić mu w czaszkę wielki gwóźdź,odciąć głowę i włożyć mu między jego kolana.
Tak też uczyniono i od tej pory przestał zagrażac rodzinie Turlejów.
Taka to niesamowita opowiaść przetrwała w okolicach Gwdy do naszych czasów.
GIZIO

Stare legendy - o dzwonach w jez.Trzesiecko

Post by GIZIO »

O DZWONACH ZATOPIONYCH W JEZIORZE TRZESIECKO

Augustianom eremitom,żyjącym niegdyś w klasztorze na wzgórzu Świątki nad jeziorem Trzesiecko, reguła zakonna nakazywała wieść bardzo skromny żywot. Wszelkie pozyskane dobra mieli rozdawać ubogim.Legenda powiada,że po wielu latach pełnego wyrzeczeń bytowania,pustelnicy zapragnęli jednak zakosztować innego życia. Zapomnieli o regule św.Augustyna i zgromadzili w klasztorze mnóstwo skarbów.Jedli ze złotych i srebnych naczyń, a ich skarbiec pełen był nieprzebranego bogactwa.Rozleniwili się zaś do tego stopnia,że nie dzwonili juz nawet na Anioł Pański.
Pewnego razu do bramy klasztornej zapukała staruszka prosząc o jałmużnę. Zakonnicy przepędzili żebraczkę,a ta uciekając,głośno wzywała Boga,prosząc, aby ukarał chciwców.
I pewnej nocy stała się rzecz niezwykła:wody jeziora nagle podniosly się, a wzburzone fale zaczęły szybko zalewać wzgórze klasztorne.Zakonników ogarnęło przerażenie.Dookoła wzgórza kłębił się spieniony żywioł.Woda pochłonęła wszystkie zgromadzone w podziemnym skarbcu bogactwa.Przerażony przeor zaczął wzywać na pomoc rybaków.Chciał uratować srebne dzwony z nie zalanej jeszcze wodą dzwonnicy.Ale rybak,który przypłynął,gotów był ratować ludzi,a nie dzwony.Przeor zepchnął go więc do wody,a na zdobytą w ten sposób łódź załadował dwa srebne dzwony.Lecz wielka fala w jednej chwili porwała i zatopiła łódź z dwoma dzwonami i chciwym przeorem.
Legenda mówi,że w każdą noc wigilijną,słychać głos zatopionych dzwonów,wydobywający się spod lodu pokrywającego taflę jeziora.Ale jeśli ktoś bardzo pragnie,to i w noc świętojańską,stojąc na wzgórzu Świątki,również może je usłyszeć.
GIZIO

Stare legendy - Diabeł i biedny rybak z Łubowa

Post by GIZIO »

DIABEŁ I BIEDNY RYBAK Z ŁUBOWA

Dawno,dawno temu,żył w Łubowie biedny,rybak,któremu nie wiodło się w życiu.Kiedyś,po nieudanym połowie,gdy chciał wracać do domu,zbliżył się do niego tajemniczy nieznajomy.Zaczął nakłaniać rybaka,aby jeszcze raz zarzucił sieć.Rybak posłuchał i połów okazał się nadzwyczaj obfity.Wtedy nieznajomy,w którym rybak rozpoznał diabła,obiecał biedakowi,że będzie miał szczęśliwe i dostatnie życie,jeśli odda mu na służbę swego syna w pierwszą noc,gdy ten skończy 12 lat.Diabelska propozycja przeraziła rybaka,ale obawiał się też dalszego życia w nędzy.Wahał się.Obiecane bogactwa nęciły, ale kontrakt z diabłem niezbyt mu się uśmiechał.Pomyślał jednak,że skoro syn ma dopiero 3 lata,to dużo jeszcze czasu upłynie,zanim trzeba będzie wypełnić umowę.A może uda mu się przechytrzyć diabła? Zgodził się więc na jego propozycję i od tej pory nie wiedział już,co to bieda.Szybko stał się najzamożniejszym człowiekiem w Łubowie.Ale umowa ciążyła mu i gryzły go wyrzuty sumienia.Ufundował więc ołtarz w miejscowym kościele i nowe szaty dla księdza.
Szybko mijały lata i zbliżał się czas zapłaty za dostatek.Przerażony rybak udał się do mądrej babki po radę, jak uniknąć nieszczęścia.Za jej namową syn rybaka miał w noc swych dwunastych urodzin udać sie do koścoiła.Nie odda się w moc diabła,jeśli będzie bez przerwy,ciągle od nowa powtarzał słowa biblijnego tekstu o cudownym połowie w jeziorze Genezaret.I rzeczywiście,dzięki temu fortelowi,udało sie oszukać diabła,bo nie mógł on przystąpić do chłopca,a gdy minęła północ, gdy zapiał kogut,musiał zniknąć.Od tej pory rybak ze swą rodziną żył spokojnie,dostatnio i szczęśliwie.
GIZIO

Stare legendy - Zamek w Godzimierzu

Post by GIZIO »

ZAMEK W GODZIMIERZU

Dawno temu,nad jeziorem Leśnym,wznosił się zamek,który z nieznanych przyczyn zapadł się pod ziemię,grzebią pod ruinami wszystkich jego mieszkańców.Od tej pory na wzgórzu ukazują sie błędne ogniki,zwodzące spóźnionych wędrowców.Ponoć to błyszczy złoto,zgromadzone niegdyś na zamku.
Kiedyś,w samo południe,gdy w pobliskim Szczecinku rozległ się dźwięk dzwonów,z otaczających wzgórze łąk wyszło kilkunastu ubranych na czarno mężczyzn.W rękach trzymali zapalone świece i w milczącym pochodzie udali się na wzgórze.Tam po chwili zniknęli bez śladu.Widział to ponoć kilkunastoletni pastuch,który następnie z wielkim krzykiem uciekł z łąki.Opowiedział o tym zdarzeniu mieszkańcom Godzimierza i odtąd zaczęto unikać tego miejsca.
GIZIO

Stare legendy - O Pięknej Grzymisławie i rycerzu Blizborze

Post by GIZIO »

O PIĘKNEJ GRZYMISŁAWIE I RYCERZU BLIZBORZE

Na zamku w potężnym grodzie Wierzchowo mieszkał rycerz Blizbor,a w niewielkim zameczku,wzniesionym na Drawskiej Górze,na półwyspie jeziora Wierzchowo,mieszkała piękna Grzymisława.Zła macocha zarządzała majątkiem dziewczyny i pragnęła w całości go zagarnąć.Nie pozwalała więc Grzymisławie na jakiekolwiek spotkania z młodymi ludźmi,aby nie dopuścić do małżeństwa pasierbicy.Ta jednak poznała kiedyś Blizbora i pokochała go.W tajemnicy przed macochą spotykała się z młodzieńcem.Po zachodzie słońca zapalała w oknie swej komnaty kaganek,którego światło wskazywało ukochanemu drogę poprzez liczne bagna i topiele.
Pewnego razu,podczas strasznej burzy,macocha kazała dziewczynie przyjść do swojej sypialni.Grzymisława,czekając na ukochanego,pozostawiła w swej komnacie zapalony kaganek.Nie przewidziała jednak,że wicher może zdmuchnąć płomień.Na próżno czekała tej nocy na Blizbora.Nieszczęśnik pobłądził w ciemnościach i rankiem Grzymisława ujrzała na brzegu jeziora tylko grzbiet koński i rękę kurczowo trzymającą się grzywy.Zrozpaczona dziewczyna rzuciła się w toń jeziora,by na zawsze połączyć się z ukochanym.
Dziś w księżycowe noce widać białą smugę światła wśród jeziornych mielizn-to"szlak Blizborna".Widać też w tej poświacie postacie rycerza i kobiety unoszące się na grzywach fal.
GIZIO

Stare legendy-legenda o pogańskim bożku Belbuku

Post by GIZIO »

legenda o pogańskim bożku Belbuku

Nie znalazł Belbuk schronienia pod konarami świętych dębów w puszczy głębokiej.Pewnego dnia na drodze wzdłuż brzegów jeziora ukazał się tuman kurzu.Z oddali dobiegł chrzęst zbroi i parskanie koni.To biskup Otto z Bambergu zbliżał sie na czele rycerskiej drużyny do siedziby białego boga.Gdy ujrzał przed sobą święte wzgórze i brame w dzrzewie rzeźbiona,zatrzymał się.Przez chwilę myślał nad czymś głęboko,a potem obrócił się twarzą do stojących za nim wojów i rzekł:Niechaj Bóg wszechmocny pomoże nam zetrzeć z ziemi to gniazdo pogaństwa.Zwołajcie wszystkich ludzi z okolicy,aby i oni poznali światło prawdziwej wiary!To mówiąc zsiadł z konia i drągiem zniszczył rzeźby zdobiące drewniane wierzeje.Wejście do świątyni Belbuka stało otworem.Wtedy na placu gdzie zwykle składano ofiary,zgromadził się tłum przerażonych kmieci.Siedzieli półkolem na ziemi,jak im przykazano i spoglądali po sobie,myśląc,że oto nadeszła ostatnia ich godzina.Biskup klęczał na ziemi z twarza ukrytą w dłoniach.Kiedy podniósł się z kolan i stanął pośród nich,ze zdumieniem ujrzeli jak gdyby postać innego człowieka.Na jego policzkach wystąpił rumieniec,a oczy błyszczały jakąś ogromną wewnętrzną mocą.Mówił im długo o jedynym Bogu,który mieszka w niebie i ludziom pokój przynosi.O Chrystusie,synu człowieczym,który przyjął na siebie winy wszystkich ludzi i za nich na krzyżu umarł,by ich odkupić i drogę do wiecznego szczęścia otworzyć.A mówił tak pięknie,że szloch się dookoła rozległ.Niektórzy młodzi zaciskali pięści gotowi pomścić niewinną śmierć Jezusa.Widział to wszystko biskup Otton i pomyślał,że oto nadeszła pora,by-serca poruszywszy-na rzecz śmiałą się ważyć.-Słuchajcie mnie ludzie!zawołał-Przynoszę wam dobrą nowinę,której rozum ludzki zgłębić nie zdoła.Ukrzyżowany Chrystus zmartwychwstał w chwale i wszelkie złe moce pokonał.Abyście zaś moim słowom uwierzyli,władzą przez niego nadaną rozkazuję tego kamiennego bożka,który jest niczym innym ,jak tylko dziełem rąk ludzkich,strącic z miejsca i zatopić w wodach jeziora!Skinął ręką i natychmiast kilku rycerzy podeszłodo posągu.Wydobyli go z ziemi,podnieśli do kołyszącej się przy brzegu łodzi,a potem wypłyneli na głębinę.Raz jeszcze struchlały lud ujrzał kamienną postać Belbuka,a potem wody jeziora Lubicko z głośnym pluskiem zamknęły się nad jego grobem.Ludzie wciąż jeszcze trwali w milczeniu.Obawiali się bowiem,że znieważone bóstwo ukarze śmiałków.Jednakże nic się takiego nie stało.Wówczas wszyscy uwierzyli w potęgę nowego Boga i przyjęli chrzest,którego udzielił im wielki misjonarz z Bambergu.
hammerstein-słomek

Post by hammerstein-słomek »

dobroć :) a skad wiedzieli w którym miejscu w jeziorze lezy ten bożek? i jak go wydobyli?
GIZIO

Post by GIZIO »

Serwo

Z tego co mi wiadomo przypadkowo wyłowili go rybacy.Poprostu wyciągali śieci zastawione na połów ryb i w śieciach zaplątanego go wyciągneli.Trafienie przypadkowe jak w toto-lotka. Pozdro. 8)
GIZIO

Stare legendy Pomorza.

Post by GIZIO »

O Cyganie z Jez.Uklejowe

Idąc wąskim brukiem w głąb puszczy Bukowej z Barlinka w kierunku Krzynki,mijamy po lewej stronie jezioro Uklejno,połączone strumykiem z mniejszym Jeziorem Uklejowym,do brzegów którego nie łatwo dotrzeć.Jego sekretów strzegą bagna,gęste szuwary i tajemnicze czarne olchy-drzewa ponure,o spękanej korze i nasiąkniętym wodą prawie czarnym pniu.Ten brunatny kolor drzewa przybrały za sprawą diabła,który je sobie upodobał,a korę czarownice używały niegdyś do niecnych praktyk.Wśród olch na bagnach mają swoje siedlisko upiory,utopce,subielce i inne demony.Opowiadają,że niegdyś w to miejsce wybrał się Cygan,którego siostra miała powić dziecko.Cygańskim zwyczajem w wywarze z kory olchy zanurzano niemowlę,bgy mialo ciemną skórę i nie lękało się demonów.Kiedy beztroski Cygan dotarł do Jeziora Uklejowego,oczarowany urodą tego miejsca,zapomniał,po co przyszedł.Jezioro błyszczało w słońcu nie tylko srebrem wody,ale i igrających w nim,uklejek.Dookoła tafli wieńcem układały się lilie wodne,dalej sazuwary i bujne,dzikie zarośla.Na jeziorze roiło się od ptactwa a wśród ptasiego pospólstwa dostrzegł dostojnego białego łabędzia,poruszającego się z taką gracją,że wrażliwy na piękno Cygan pomyślał,iż pewnie to boginka,wszak boginki pojawiają się czasem pod postacią łabędzia.
Z oczarowania ocknął się na dnie jeziora,w dziwnym pałacu,który był zapewnie siedzibą Ducha Jeziora,ale zarządzał nim topiec.Snuło się tam wiele postaci,a raczej duchów.Wśród nich były kobiety siedzące przy kądzieli,skazane na przędzenie i tkanie wielkich płacht z mgieł unoszących się nad wodą.Płachty te służyły Płanetnikom do noszenia wody na deszcz,którą nabierali z jeziora.Pojawiły się też Wiły.Były duszami dziewcząt,a jawiły się najczęściej jako istoty bardzo piękne i ruchliwe.Ruchy ich były tak wdzięczne,że oczarowały patrzącego do szaleństwa.To istoty ognistookie,odprawiające pląsy w blasku księżyca.Czasami pojawiały się nagie i wabiły młodzieńców w toń wody.Mogły zmieniać postać.
Teraz pląsając się przed Cyganem,rozczesywały jego długie krucze włosy i przygotowywały na przybycie kogoś ważnego.Po chwili zjawiła się ona.Już nie była łabędziem,lecz piękną zielonooką rusałką w sukni koloru wody i wpiętym w długie włosy liliami wodnymi.Bez słowa podała Cyganowi srebne skrzypki i skinieniem głowy nakazała grać,jakby wiedziała,że grał od zawsze i potrafił skrzypkami duszę wyśpiewać.Bez słowa też zrozumiał,że ta piękność to pani tego podwodnego pałacu-Narzeczona Jeziora.Ducha Jeziora nie zobaczył nigdy choć,czuł jego obecność.Odtąd grał dla niej na każde życzenie,a rzewne cygańskie melodie kołysały wodami jeziora.Cygan wiedział,że skazany jest na granie dla Narzeczonej Jeziora do końca jej nieśmiertelności,bo zachwyciła się jego muzyką.Grał,więc na każde jej życzenie,a w melodiach było słychać szum wiatru i trawy na pustkowiach po których wędrują tabory.
Cygan nigdy nie powrócił do taboru.Została po nim tylko muzyka,która do dziś błąka się wśród sitowia,zarośli i olch. 8)
arkadiusz

LEGENDA O LUSTRZE;

Post by arkadiusz »

rozmawiałem dzisjaj z sąsiadem mojej babci na temat historii Pomorza i okolic Szczecinka;; opowiedział mi historię o przeklętym lustrze które posiadał przeor klasztoru na świątkach ;; legenda stanowi, że lustro to zostało przeklęte przez jednego z mnichów będącego gościem klasztoru, a jak się później okazało mnich ten był członkiem jakiegoś ruchu na rzecz ciemnych mocy i to doprowadziło ( było przyczyną ) do śmierci Księżnej Elżbiety, ponieważ lustro rzuciło diabelski urok na Elżbietę gdy przebywała w Klasztorze; działo się to około 1360 roku.

Słyszeliście o tej legendzie ??
GIZIO

Re: Stare legendy Pomorza.

Post by GIZIO »

KSIĄŻĘ Z ŁĄCKA.

Z domem nr 20,stojącym na miejscu spalonej w XVII wieku zagrody,związana jest legenda.Mieszkał tu niegdyś rybak Hans Lange,który pod swój dach przyjął wygnanego z zamku w Darłowie późniejszego księcia,Bogusława X.Młodzieniec ów,będąc pretendentem do władzy książęcej,stanowił dla swej bezwzględnej oddanej miłostkom matki zbyt duże zagrożenie.Jak głosi legenda,po nieudanej próbie otrucia Bogusław uciekł z zamku i błąkał się po Darłowie,gdzie przygarnął go Hans Lange.W ciągu kilku lat spędzonych w Łącku przyszły książę nauczył się miłości do swojej ojczyzny i sztuki sprawiedliwego rządzenia.W rzeczywistości Bogusław X najprawdopodobniej przebywał wówczas na dworze królewskim w Krakowie,ale legenda ta ma swój urok.Do 1945 na rzeczonym budynku(nr20)wisiała XIX-wieczna,żeliwna tablica upamiętniająca legendę.Po wojnie schowano ja i ślad po niej zaginął.Dopiero w roku 1998,jak informowała jedna ze słupskich gazet,tablicę odkryto w starej stodole,nie wiadomo jednak,czy powróci na swoje miejsce.
GIZIO

Re: Stare legendy Pomorza.

Post by GIZIO »

Legenda o kasztelanowej i sokolniku.


Gdzieś na początku XV w.jeden z Wedlów-Tuczyńskich ożenił się z bardzo ponoć piękną panną,pochodzącą ze świetnego rodu wielkopolskiego.Być może panna ta została panią Tuczyńską z woli surowych rodziców-nie z własnej_bo między małżonkami rychło zaczęły się niesnaski,a kiedy pan zamku pociągnął na królewskie wezwanie do Krakowa,pani nawiązała tajemny romans z młodym sokolnikiem.Kochankowie spotykali się w komnacie we wschodniej wieży,gdzie pani dla niepoznania kazała ustawić swe krosna i kołowrotek.Po kilku miesiącach powrócił mąż,a że właśnie nadeszła wiosna,czas polowań na wodne ptactwo,lasy i brzegi jezior wokół Tuczna zaczęły rozbrzmiewać szczekaniem psów i okrzykami myśliwych.Pewnego dnia,kiedy tuczyński dwór wyjechał na łowy,zdarzył się nieszczęśliwy wypadek.Pani zamku,strzelając z kuszy do skrytego w szuwarach stadka cyranek,trafiła sokolnika.Młodzieniec zmarł tegoż jeszcze wieczoru.Rozpacz młodej kasztelanowej była niezmierna.Zamknęła się w swojej komnacie na wieży,nie dopuszczając nikogo oprócz starej piastunki,przybyłej z nią jeszcze z domu rodziców.W jakiś czas potem znaleziono ją leżącą w łóżku-była martwa.Służba szeptała,że pani sama sobie zadała śmierć,wypijając trujący napój.Pochowano ją jednak z należytą pompą w rodzinnym grobowcu,a wówczas w zamku zaczęły się dziać dziwne rzeczy:zza zamkniętych głucho drzwi komnaty na wieży dochodził turkot kołowrotka.Strażnicy obchodzący nocą zamkowe mury widzieli w oknie migocące światło.Byli też tacy,którzy opowiadali,że w szpalerach wirydarza spotkali o zmierzchu postać zmarłej pani,otuloną białą opończą-całunem.Sokolnicy zauważyli,że niekiedy wieczorem sokół,którego ukradł niegdyś do polowania tragicznie zmarły sokolnik,zaczyna trzepotać niespokojnie skrzydłami i wydawać odgłos,jakim ogniś witał opiekującego się nim młodzieńca.Minęły lata-wdowiec ożenił się po raz drugi,smutne wydarzenia być może zatarłyby się w ludzkiej pamięci,gdyby nie zjawy:giermka z sokołem,ubranego w zielony myśliwski strój i młodej kobiety w bieli.Pojawiały się one jeszcze w XIX wieku,o czym przerażona hrabina Sumińska donosiła przyjaciółce.Po ostatniej wojnie,gdy zamek był poczerniałą od płomieni ruiną,widywano migocące wśród murów światełko.W czasach,gdy trwały prace nad przywróceniem budowli dawnej świetności,jeden z architektów,idąc po schodach do pokoju we wschodniej baszcie,usłyszał odgłos przypominający turkot kołowrotka,kiedy z nagła otworzył drzwi-w komnacie nie było nikogo. 8)
darecki
Posts: 20
Joined: 15 Feb 2010, 19:25
Location: od urodzenia "Tubylec"

Re: Stare legendy - o dzwonach w jez.Trzesiecko

Post by darecki »

GIZIO wrote:O DZWONACH ZATOPIONYCH W JEZIORZE TRZESIECKO

Augustianom eremitom,żyjącym niegdyś w klasztorze na wzgórzu Świątki nad jeziorem Trzesiecko, reguła zakonna nakazywała wieść bardzo skromny żywot. Wszelkie pozyskane dobra mieli rozdawać ubogim.Legenda powiada,że po wielu latach pełnego wyrzeczeń bytowania,pustelnicy zapragnęli jednak zakosztować innego życia. Zapomnieli o regule św.Augustyna i zgromadzili w klasztorze mnóstwo skarbów.Jedli ze złotych i srebnych naczyń, a ich skarbiec pełen był nieprzebranego bogactwa.Rozleniwili się zaś do tego stopnia,że nie dzwonili juz nawet na Anioł Pański.
Pewnego razu do bramy klasztornej zapukała staruszka prosząc o jałmużnę. Zakonnicy przepędzili żebraczkę,a ta uciekając,głośno wzywała Boga,prosząc, aby ukarał chciwców.
I pewnej nocy stała się rzecz niezwykła:wody jeziora nagle podniosly się, a wzburzone fale zaczęły szybko zalewać wzgórze klasztorne.Zakonników ogarnęło przerażenie.Dookoła wzgórza kłębił się spieniony żywioł.Woda pochłonęła wszystkie zgromadzone w podziemnym skarbcu bogactwa.Przerażony przeor zaczął wzywać na pomoc rybaków.Chciał uratować srebne dzwony z nie zalanej jeszcze wodą dzwonnicy.Ale rybak,który przypłynął,gotów był ratować ludzi,a nie dzwony.Przeor zepchnął go więc do wody,a na zdobytą w ten sposób łódź załadował dwa srebne dzwony.Lecz wielka fala w jednej chwili porwała i zatopiła łódź z dwoma dzwonami i chciwym przeorem.
Legenda mówi,że w każdą noc wigilijną,słychać głos zatopionych dzwonów,wydobywający się spod lodu pokrywającego taflę jeziora.Ale jeśli ktoś bardzo pragnie,to i w noc świętojańską,stojąc na wzgórzu Świątki,również może je usłyszeć.
Jest nawet filmik o tym wydarzeniu na youtube
Post Reply