Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Z naszych okolic pamietam jeszcze, ze piwo pilo sie pod parasolami przy dworcu PKS, tam gdzie dzisiaj jest przystanek komunikacji miejskiej na Dworcowej, czy bylo tam zaplecze gastronomiczne, tego nie wiem, bylem dzieckiem, ale latem ojciec czasami mnie z soba tam zabieral.
Ta pochylnia, o ktorej piszesz, funkcjonowala jeszcze w poznych latach osiemdziesiatych, piwa juz tam wprawdzie nie sprzedawano, ale towar do baru dworcowego transportowano chyba ta wlasnie droga.
Ta pochylnia, o ktorej piszesz, funkcjonowala jeszcze w poznych latach osiemdziesiatych, piwa juz tam wprawdzie nie sprzedawano, ale towar do baru dworcowego transportowano chyba ta wlasnie droga.
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Jeżeli chodzi o spożycie, w okolicach dworca, to pamiętajcie o takiej atrakcji, jak ciemne piwo w "Dworcowej". Chyba jedyny lokal w Szczecinku, serwujący ten dziwny napój, który budził obrzydzenie prawdziwych "spożywaczy". A dziwny, bo niby piwo a procentów w tym "na lekarstwo". Nawet dziecko mogło spróbować bez szkody dla zdrowia. Ale w/g mnie "Oranżada" i "Mandarynka", oczywiście w butelkach - karatówach, były smaczniejsze.
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Wydaje mi się, że to ciemne piwo jednak nie tylko tam było. Pamiętam taką sytuację z lat powszechnego niedoboru, gdzies tam myślę 85-86. Zabrał mnie tata na lody pistacjowe do Kolorowej, sam zamówił sobie piwo, kelnerka stwierdziła, że piwa nie ma i że jest jedynie to ciemne, ojciec z grymasem niezadowolenia je zamówił. Także piwo ciemne pewnie było substytutem normalnego piwa w wielu knajpach w sytuacji problemów z zaopatrzeniem.
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
I tak spotkaliśmy się przy substytucie piwa. W dawnych czasach ciemne piwo było lepszej jakości niż jasne siki. Miało swoich smakoszy, a przy otwieraniu butelki też "parskało" gazem. Kiedyś wszystkie napoje były w "karatówkach" ale nie było to zaletą bo gumki były nieszczelne, korki krzywo się zamykały i cała dusza z piwa ulatywała (jeśli tam była). Trzeba było przy zakupie przewracać każdą butelkę badając na szczelność. Porównując smakowo dawne piwa, to jasne było beznadziejne i to do czasów aż pojawiły się: Wrocławski Ful, Okocim i Zywiec w sprzedaży wagonowej i w Pewexie. Kiedyś po wypiciu kilku rodzimych piw, na plaży Fala, mało nie "umarłem" i tak przez dwa dni. Na południu Polski mieli o wiele lepiej, od dawna mieli śląskie Tyskie. W Szczecinku wiele rodzin miało swoje receptury na ciemne piwo robione z jęczmienia i czegoś tam jeszcze. Było super po schłodzeniu. Mój chrzestny był w tym ekspertem.
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
bronx wrote:Wydaje mi się, że to ciemne piwo jednak nie tylko tam było
Tak, ale na dworcu było z nalewaka.
A apropopo napojów, to hitem lat 1975-76 był "Nowin perlisty". Zawierał ponoć śladowe ilości alkoholu, więc młodzież zaatakowała sklepy, ale była to krótka fascynacja. Smak nie był najlepszy, kopa to nie miało i było dosyć drogie, więc długo się nie utrzymał.
W tamtych latach, chodziliśmy często do jednej z koleżanek potańczyć, a zazdrośni koledzy, którzy się nie załapali, dowcipkowali : "ale się ubawią, mają po butelce "Nowina perlistego" na głowę".
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Kiedy na dworcu w Szczecinku zlikwidowano piwo - naprzeciwko uruchomiono okropna blaszana budę z piwkiem. Zbiegło się to z przeniesieniem dworca PKS na świński rynek. W tym czasie liche było piwo szczecineckie pełne, ale morskie - całkiem sobie. Cena - duże 4,40 a małe 2,20 złotych
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Ejże, 2,2o za 0,33 litra? Kto by wówczas kupował półlitrówki za 4,40?Wiecheć wrote:Kiedy na dworcu w Szczecinku zlikwidowano piwo - naprzeciwko uruchomiono okropna blaszana budę z piwkiem. Zbiegło się to z przeniesieniem dworca PKS na świński rynek. W tym czasie liche było piwo szczecineckie pełne, ale morskie - całkiem sobie. Cena - duże 4,40 a małe 2,20 złotych
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Cena morskiego na etykiecie z lat 60tych - 3,10zł za 0,33, a na etykiecie z lat 70tych - 4,80zł za 0,33. Jaka była cena knajpiana - brak danych .
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Chodziło mi o przelicznik. Zasadą jest, że kupując większe opakowania płaci się za 1 kg, 1 litr mniej (chociaż zaskakująco często odnotowuję odstępstwa od tej zasady, co wynika raczej z bałaganu).bronx wrote:Cena morskiego na etykiecie z lat 60tych - 3,10zł za 0,33, a na etykiecie z lat 70tych - 4,80zł za 0,33. Jaka była cena knajpiana - brak danych .
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Jubilatka przy barku, lata dziewięćdziesiąte:
- Attachments
-
- Kopie (2) von scan0003.jpg (34.44 KiB) Viewed 5290 times
-
- Kopie (2) von scan0004.jpg (39.68 KiB) Viewed 5298 times
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
walnij jednak te czarne paski na oczach...
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
dlaczego? czemu Ci się buzie nie podobają?
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
to byla smietanka towarzyskaStach wrote:walnij jednak te czarne paski na oczach...
Re: Restauracje,bary,knajpy i spelunki w Szczecinku.
Podawałem cenę piwa z kija. Duże czyli 0,5 litra za 4,40 zł, a małe czyli 0,25 litra za 2,20 zł.
Butelkowe można sobie było kupić w sklepie i wypić gdziekolwiek, bo ani operetkowych strażników, ani żadnego monitoringu nie było.
Miejsc gdzie w tej czy innej formie sprzedawano piwo w Szczecinku w roku 1971 (wtedy z redaktorem Ponkiem przeprowadziliśmy kwerendę) było 57. Od dworca do kempingu na PTTK licząc knajpy i sklepy.
Ale wracając do dworca i piwka.
Kto miał chęć na coś przyzwoitszego - to na schodki. Tam w osobnych miejscach sprzedawano jedzenie (lub zakąski) i napitki. Wielokrotnie byłem świadkiem jak przyjezdny przyniósł obiad do czegoś takiego jak stół konsumpcyjny bez krzeseł, poszedł po piwko lub setkę (schabowy nie popity jest przekonany, że go świnia zeżarła), wraca - a tu Michał z Sałatką (miejscowe żule) obiad mu konsumują. Jak miał szczęście to mu jeden z nich palucha do kufla nie wsadził (co jak wiadomo skutecznie zniechęcało do konsumpcji).
Z egzotyki tego miejsca - pierwsi klienci, zjawiający się rano tuz po otwarciu byli witani przez barmankę słowami: "ja jeszcze wody do wódki nie zdążyłam dolać, a wy już moczymordy jesteście?"
Ale ogólnie obsługa była ok. Jak zaczynała się rozróba zamykali drzwi i wzywali milicję - ale nam jeszcze niepełnoletnim pozwalały się ewakuować przez okno (nie było tak wysoko od ziemi).
Butelkowe można sobie było kupić w sklepie i wypić gdziekolwiek, bo ani operetkowych strażników, ani żadnego monitoringu nie było.
Miejsc gdzie w tej czy innej formie sprzedawano piwo w Szczecinku w roku 1971 (wtedy z redaktorem Ponkiem przeprowadziliśmy kwerendę) było 57. Od dworca do kempingu na PTTK licząc knajpy i sklepy.
Ale wracając do dworca i piwka.
Kto miał chęć na coś przyzwoitszego - to na schodki. Tam w osobnych miejscach sprzedawano jedzenie (lub zakąski) i napitki. Wielokrotnie byłem świadkiem jak przyjezdny przyniósł obiad do czegoś takiego jak stół konsumpcyjny bez krzeseł, poszedł po piwko lub setkę (schabowy nie popity jest przekonany, że go świnia zeżarła), wraca - a tu Michał z Sałatką (miejscowe żule) obiad mu konsumują. Jak miał szczęście to mu jeden z nich palucha do kufla nie wsadził (co jak wiadomo skutecznie zniechęcało do konsumpcji).
Z egzotyki tego miejsca - pierwsi klienci, zjawiający się rano tuz po otwarciu byli witani przez barmankę słowami: "ja jeszcze wody do wódki nie zdążyłam dolać, a wy już moczymordy jesteście?"
Ale ogólnie obsługa była ok. Jak zaczynała się rozróba zamykali drzwi i wzywali milicję - ale nam jeszcze niepełnoletnim pozwalały się ewakuować przez okno (nie było tak wysoko od ziemi).