Zagaddka - debiut
Zagaddka - debiut
Debiutuję na tym forum (bardzo ciekawym) więc jeśli temat był już poruszany to wybaczcie. Zagadka brzmi: Między jakimi ulicami znajdowała się "dzielnica" przeznaczona dla niemieckich mieszkańców Szczecinka po wojnie, którą oni sami nazwali "gettem"? Być może ktoś wie także (ja tego nie wiem), w którym miejscu znajdował się niemiecki ratusz po 45 roku?
Jesli chodzi o niemieckiego burmistrza, to pisalismy o tym tutaj:
viewtopic.php?t=1239
Towarzysz Tonn mieszkal pozniej w Schwerinie, w Mecklenburgii.
Jesli chodzi o "firtel niemiecki", to wiekszosc z Niemcow mieszkala po wojnie w okolicach ulicy Lipowej.
viewtopic.php?t=1239
Towarzysz Tonn mieszkal pozniej w Schwerinie, w Mecklenburgii.
Jesli chodzi o "firtel niemiecki", to wiekszosc z Niemcow mieszkala po wojnie w okolicach ulicy Lipowej.
Niemiecka "dzielnica" mieściła się między ulicami Makenstrasse i Maikowskiplatz. Po zwiększeniu się ilości niemieckich mieszkańców poszerzono ją do Seestrasse i Koeslinnerstrasse. Pisząc o niemieckim "burmistrzu" nie miałem na myśli włodarza całego miasta, ale człowieka odpowiedzialnego za niemieckich mieszkańców i za kontakty z nową władzą. Informację podaję za W. Stankowski, Obozy i inne miejsca odosobnienia dla ludności cywilnej w Polsce w latach 1945-1950. Autor odwołuje się do książki wydanej w Hamburgu w latach 90-tych, ale zaginęła mi fiszka i nie przytoczę tytułu.
To dziwne, bo Twoja mama mowila mi o okolicy Lipowej, chociaz autor piszac o "zwiekszaniu sie ilosci niemieckich mieszkancow" mial na mysli pewnie przymusowo powracajace konwoje uciekinierow, ktore byly od sierpnia 1945 wysylane do Niemiec lub na Syberie, a Twoja mama czasy o kilka lat pozniejsze, miejsce zamieszkania Niemcow, ktorzy opuscili Pomorze do 1960.
Pzdr
Pzdr
Chyba masz rację, ponieważ książka, na którą się powołałem, zajmuje się Niemcami tylko do 1950 r. Ja jeszcze z lat 70. pamietam spacery z babcią do niejakiej Heinzmanowej lub Weinzmanowej, która mieszkała w domku przy ulicy za dworcem PKS. Spotykały się tam różne "babcie" i rozmawiały ze sobą tylko po niemiecku. Przez mgłę, ale pamiętam to dobrze. Pozdrawiam
Slawek, tak sie troche zastanawialem nad tym co napisales i pare rzeczy zaczelo mi sie skladac w calosc.ziomek wrote:Niemiecka "dzielnica" mieściła się między ulicami Makenstrasse i Maikowskiplatz. Po zwiększeniu się ilości niemieckich mieszkańców poszerzono ją do Seestrasse i Koeslinnerstrasse.
Jakis czas temu bylo juz na forum o mogile w tych regionach, ale nic nie wiedziac o "gettcie" traktowalem posty Waldka i Gregora o masowym grobie gdzies przy Mieroslawskiego, przy calym szacunku dla forumowych Kolegow, jako kolejna opowiesc o "zatopinych Tygrysach i bombowcach" w naszych jeziorach . Jednak Twoj post rzuca nowe swiatlo na cala sprawe.
Moglbys wkleic te szczecineckie fragmenty ksiazki na forum albo chociaz przeslac mi mailem?
Jeden ze starych Niemcow namawial mnie ostatnio do nawiazania kontaktu z pewna pozarzadowa organizacja majaca swoja siedzibe w Hamburgu, a szukajaca w calej Europie grobow ofiar II WS. Wkrotce ma sie rozpoczac przebudowa obu skrzyzowan przy Mieroslawskiego, moze wybiegam juz za daleko, ale dobrze temat troche podrazyc.