Walcząc o stracone... część 2

Artykuły historyczne, napisane przez uzytkowników portalu szczecinek.org, oraz pochodzące z innych źródeł.
Szczecinek.org
Posts: 168
Joined: 02 Feb 2009, 21:13

Walcząc o stracone... część 2

Post by Szczecinek.org »

...czyli 33 dywizja grenadierów pancernych SS Charlemagne na ziemi szczecineckiej.


Szczecinek.

Wierząc planom sytuacyjnym Grupy Armii WISŁA, większość 33 Dywizji Karol Wielki znajdowała się na południowy- wschód od Koczały (1), podczas kiedy w rzeczywistości znaczna jej część była zlokalizowana do 35 kilometrów dalej, w Szczecinku.
27 lutego 1945 roku dwa dywizyjne transporty zostały wyładowane na szczecineckim dworcu. Na początku pierwszego transportu, jako szesnasty, znajdował się eszelon dowództwa i część 2 batalionu 58 régimentu łącznie z 5 kompanią régimentu 58 (2). Dzień wcześniej, w Stargardzie Szczecińskim, podróż została przerwana, kiedy sowiecki oddział pancerny specjalnego przeznaczenia przeciął drogę pociągowi. Podczas gdy ludzie z II/58 wysiadali z wagonów zaatakowani zostali przez czerwone lotnictwo, lecz działa kompanii przeciw lotniczej, usytuowane na platformach zestrzeliły jeden z atakujących samolotów.

Już w Szczecinku, ludzie z sekcji starszego sierżanta (3) Rusco (5 kompania) byli zajęci wyładowywaniem jednego z wózków z zaopatrzeniem, kiedy omyłkowy ostrzał spadł gwałtownie na dworzec. Otrzepawszy się z pyłów eksplozji złapali ponownie wózek, który staczając się z platformy wyładowczej uderzył w szefa sekcji. Rzucony na ziemię Rusco został poważnie zraniony w prawą nogę. Mimo ogromnego bólu był jednak w stanie jeszcze się samodzielnie przemieszczać. (4)

Wspomniany już na tych łamach MAZIERE znalazł się w samym środku tej zawieruchy:

Pojawił się jakiś ważny węzeł kolejowy. Ważna stacja Neu- Stettin. Jeszcze nie dojechaliśmy na dworzec a już ogłuszyły nas detonacje. Pomyśleliśmy: sowieckie lotnictwo. Wyskoczyliśmy na tory- ja jeden z pierwszych. Wpadłem prosto na dwóch „iwanów”. „Ręce do góry!”- i już jestem jeńcem. Byli wspaniale uzbrojeni, z pepeszami w garści. Wepchnęli mnie do jakiejś komórki ze składem lamp. Z twarzą przy ścianie zesztywniałem. Cały i zdrowy. Niewątpliwie dzięki szlifom oficerskim. Będą chcieli mnie wpierw przesłuchać. Na szczęście w wagonie wszystko widzieli. Strzelają do Ruskich- skutecznie. Ten niewielki oddział, jak się okazało, dał się awanturniczo powieść pędowi sowieckiej ofensywy. Nasz konwój był dla nich przykrą niespodzianką. Musieli czym prędzej się ukryć i zwiewać co sił w nogach.(5)


Castillan, z 5 kompanią 58 pułku pojechał szybko w celu dowiedzenia się czegokolwiek. Dostrzegł pociąg sanitarny, który okazał się być przynależnym do Charlemagne. Jego pasażerowie uczyli się porażek w Czarnem. Byli przez nie bardzo głęboko strapieni.
Ludzie z drugiego batalionu 58 pułku zostali następnie skierowani do koszar gdzie spotykali tych, którzy przetrwali poprzednie walki. Panowało wśród nich olbrzymie poczucie wstydu. Ci, którzy mieli przyjaciół, chodzili od sali do sali i roznosili ponure wieści.
Popołudniu przybył drugi konwój pod dowództwem Bassompierre’a.(6) Pomimo iż dostał on rozkaz pozostania w Wildflecken (7), odmówił. W eszelonie zostały także przetransportowane elementy kompani przeciwlotniczej – FLAK tak jak i 8 ciężkich dział polowych 105 mm pod komendą podporucznika SS Daffas’a. Wspomniana artyleria nie miała jednak obsługi! Kanonierzy byli jeszcze w drodze do macierzystej jednostki, gdyż wracali z kursu szkoleniowego na Morawach. W sumie z tego pociągu wysiadło ok. 150 żołnierzy. Tuż po ich przybyciu, zostali oni bardzo gorąco przywitani przez sowiecki atak z lądu i powietrza.

Image

W tym samym momencie, pojedynczy sowiecki samolot, zbombardował dworzec „z niespotykaną nieprecyzyjnością” jak pisze autor Robert Forbes w „Dla Europy”. Przy jego drugim podejściu, załoga dział przeciwlotniczych nakryła ogniem i sprowadziła na ziemię dwu silnikową maszynę, która rozbiła się tuż przy wyjeździe z miasta. Nie odnotowano już ponownych nalotów. Wszystko potoczyło się w zaledwie kilka minut. Ledwie wagony zostały opróżnione z francuskich ochotników, już załadowano do nich cofające się oddziały Wehrmachtu.
Zapadł wieczór. W nocy z 27 na 28 lutego Puaud zebrał swoich oficerów. Rosjanie już poważnie zagrażali Szczecinkowi. Podjęto decyzję ewakuacji miasta i zreorganizowania dywizji Charlemagne w Białogardzie. Oznaczało to 80 kilometrowy marsz odwrotowy na północ. Został on wyznaczony już na 7 rano dnia następnego. Około 1 w nocy wydano rozkaz ponownego załadunku artylerii i dział obrony przeciwlotniczej na pociąg odjeżdżający do Białogardu. Chwilę później jeden z oficerów sztabowych poszedł obudzić Daffas’a i przekazał mu powyższe wytyczne. Już na stacji kolejowej, wraz z jej szefem, szybko ruszyli na poszukiwania niezbędnych lawet kolejowych, które zresztą szybko się odnalazły. Załadunek został rozpoczęty.

Sama postać wspomnianego podporucznika SS Raymonda Daffasa wiąże się z jednym z bardziej okrutnych aczkolwiek zapomnianych epizodów związanych z poczynaniami aliantów na froncie zachodnim. Nie wchodząc w nużące szczegóły, chciałbym przenieść czytelnika kilka miesięcy w przód. Jest 7 V 1945, miejscowość BAD REICHENHALL w północnej Bawarii. Dwunastu ocalałych żołnierzy i oficerów z 33 dywizji trafia w ręce Wolnych Francuzów z 2 dywizji pancernej gen. Leclerca.
Podczas zaimprowizowanego przesłuchania, generał zarzuca im jawną zdradę, czego dowodzą choćby noszone przez nich niemieckie uniformy. Jeden z SS- manów, nawet w takiej chwili potrafił w typowo francuski sposób, sarkastycznie stwierdzić, że żołnierze Leclerc’a też noszą obce, bo amerykańskie mundury. Wściekły dowódca rozkazuje rozstrzelać całą dwunastkę, w tym broniącego 2 miesiące wcześniej Szczecinka, Raymonda Daffasa. Bez formalnego przesłuchania, bez sądu, pomimo już obowiązującego zawieszenia broni, jeńcy zostają postawieni przed plutonem egzekucyjnym. Żołnierze francuscy z 2 dywizji Wolnych Francuzów odmawiają wykonania wyroku. Wyręczają ich kolonialni żołnierze z Czadu. Umiejętnie zatarto ślady tej zbrodnii wojennej. Nie ma o niej, co zrozumiałe, wzmianki w dokumentach sztabu dywizji. Do tej pory zidentyfikowano tylko 5 z 12 ofiar.

Image

O trzeciej nad ranem pogrążonych w głębokim śnie w koszarach przy ówczesnej DEUTSCHE STRASSE (dzisiejsza ul. Słowiańska) żołnierzy obudził alarm. Można już było usłyszeć metaliczny dźwięk gąsienic czołgowych. Pod baczną opieką pociągu pancernego, który opuścił dworzec i zajął pozycję u wyjścia do miasta, załadunek trwał.(8)

Image

Około siódmej rano, przeciwnik rozwinął wreszcie swój atak. Pociąg pancerny odjechał do Kołobrzegu, ciągnąc ze sobą załadowane francuską artylerią wagony. Był do tego niejako zmuszony gdyż zabrakło lokomotyw! Czas ku temu był najwyższy. Kompania przeciwlotnicza podporucznika Fayarda ledwo załadowała się na powrót do wagonów a już w okolicy dworca zaroiło się od sowieckich czołówek. Wedle jednego ze świadków kanonierzy przygotowywali jeszcze ładunek na kolejowych lawetach na dworcu, kiedy na peron wpadli sowieccy żołnierze. (9)
Artylerzyści zamiast podążyć za swoim sprzętem, stali się prostymi grenadierami. Ostatecznie, przez Bobolice i Koszalin, pociąg pancerny osiągnął portowe miasto Kołobrzeg nad brzegiem Morza Bałtyckiego, gdzie elementy omawianej artylerii będą użyte do obrony miejscowej twierdzy.
O godzinie siódmej, zgodnie z planem, czołówki dywizji opuszczają koszary i obierają kierunek na Białogard. Atmosfera alarmu powraca nagle, gdy dobiega informacja o sowieckich czołgach, które na północ od miasta przecięły drogę do Kołobrzegu. To diametralnie zmieniło sytuację. W tym momencie katastrofa wisiała w powietrzu, lecz przeciwnik nie zdecydował się jednak na dalsze kontynuowanie natarcia w stronę miasta. Tuż przed ósmą II batalion z 58 pułku opuścił Szczecinek jako ostatnie składniki dywizji.

Image

Po chwili komendant miasta – Kopp zwrócił się do Puaud’a z prośbą o wydzielenie jednego batalionu w celu osłony ewakuowanej ludności cywilnej i ostatnich, niezaangażowanych w walkę jednostek niemieckich.
66-letni pułkownik Edgar Puaud dobrze znał realia pola walki. Zaprawiony od młodych żołnierskich lat czasie I wojny światowej, w Legii Cudzoziemskiej w Maroku i Syrii
doszedł do wniosku, że jeśli miasto upadnie zbyt szybko, jednostce podczas odwrotu grozi ryzyko rozbicia i ostatecznej likwidacji.


Mimo, że cała dywizja była już w drodze, decyduje się on na wydzielenie „batalionu marszowego” i skierowanie go z powrotem na linię obrony w Szczecinku. Ochotnicy desperacko potrzebowali czasu. Zwracając się do oficerów sztabowych, dowódca rozkazał porucznikowi SS Dauphin sformowanie improwizowanego oddziału z elementów będących najbliżej miasta. W ten sposób powstał słaby batalion w składzie:

- kompania przeciwlotnicza pod dowództwem podporucznika SS Fayard’a
- 4 kompania z 58 pułku – porucznika SS Dartan’a
- 10 kompania z 58 pułku – grenadierzy pancerni st. sierżanta Gerard’a.

Dawało to łącznie trochę ponad 250 ludzi. Z tym, że dwa ostatnie oddziały brały udział we wcześniejszych walkach i potyczkach i były kompletnie wyczerpane. Francuskiemu batalionowi został przydzielony odcinek długości 1200 metrów między dwoma batalionami Wehrmachtu. Po rozeznaniu się w sytuacji w najbliższym otoczeniu, Dauphin udał się na inspekcję pozostałych pozycji. Do obrony sektora zdecydował się przydzielić kompanię dział przeciwlotniczych w północnej części a 4 kompanię w południowej. Trzecia z kompanii (4/58) została uzbrojona w Panzerfausty i rozdysponowana po równi między dwie pozostałe. Jednak przede wszystkim należało wycofać niezwykle cenne działa przeciwlotnicze (nie pojechały z artylerią drogą kolejową) na pozycje obronne. Tymczasem były one wciąż zaangażowane w walkę.
Douphin był świadomy tego, że odwrót przeprowadzony w obecności agresywnego i posiadającego przewagę liczebną wroga, będzie nie tylko trudny ale i niebezpieczny.
Aby przegrupować kompanię FLAK, Douphin skierował na początek Dartan’a i jego 4/58. W kontakcie z 4/58 kompania FLAK zaczęła się wycofywać. Pomimo wsparcia ogniowego od 4/58, musiała [kompania FLAK] ponownie stawić czoła trudnościom, ale była już blisko aby się uwolnić. Dwie kompanie zajęły następnie pozycję wskazaną w centrum dowodzenia.
Marotin, z 8 kompanii 57 pułku, został obudzony przez terkot broni maszynowej i wybuchy artylerii. Wokół niego ludzie wybiegali z koszar. Czyżby był to początek ofensywy? W pośpiechu zakładano oporządzenie i kolejno opuszczano budynek. Na zewnątrz kłębił się tłum ludzi. Żołnierze szukali swoich podoficerów i odwrotnie. Także cywile zostali wyrwani ze snu. Ewakuowano miasto. Marotin opuszczał Szczecinek wciąż szukając swoich towarzyszy. Został zatrzymany przez niemieckiego oficera, który prosił ochotników o pozostanie na miejscu w celu opóźnienia postępów nieprzyjaciela i wygrania choć odrobiny cennego czasu. Oficer mocno nalegał. Wobec tego MAROTIN przyłączył się do ok. 50 osobowej grupy ludzi uzbrojonej w cztery działa przeciwpancerne i kilka karabinów maszynowych z bardzo skromnym zapasem amunicji.
Dostrzeżono 2 sowiecki czołgi. Za nimi poruszała się piechota. Znajdujący się naprzeciw nich obrońcy byli dobrze okopani. Jeden z czołgów padł ofiarą działa przeciwpancernego. Drugi wykonał szybki półobrót. Operatorzy broni maszynowej szybko „zaopiekowali” się piechurami. Czerwonoarmiści dwukrotnie podrywali się do ataku, zostali jednak odparci. Kosztowało to jednak Francuzów wiele pocisków do dział i prawie całą amunicję do karabinów maszynowych. Po raz kolejny ta sama historia…
W tym momencie agresorzy zwietrzyli okazję do zniszczenia stanowiska i wrócili z czołgami, atakując z dwóch kierunków. Nie było czego tutaj szukać, ochotnicy cofali się metodycznie, a Rosjanie deptali im po piętach.

MAROTIN wspomina:

Wielki facet w musztardowym mundurze rzucał nam granaty, niewiele sobie z tego robiąc… Padłem na grunt, z ustami i oczami pełnymi ziemi, byłem oszołomiony. Jakiś niemiecki grenadier po mojej prawej skosił sowieckiego olbrzyma precyzyjną serią… Dziękuję kamracie!

Ostatnie zapasy amunicji zostały wyczerpane. Ci, którzy przeżyli obrali w końcu kierunek na Białogard. Cóż działo się w tym czasie z wyznaczonym do pozostania na swoich pozycjach SS- manami, którzy mieli walczyć do końca? Byli oni już w wirze bitwy. Sowieccy pancerniacy byli 400 metrów od miasta i ostrzeliwali zapory utworzone na drodze przez Niemców i Francuzów. O 10.30, poprzedzeni atakiem lotniczym, spróbowali utorować sobie drogę nowym natarciem w stronę centrum miasta. Poparci artylerią i moździerzami, czołgiści posuwali się mając po bokach desant piechoty. Batalion marszowy skutecznie improwizował, także osłaniający ich skrzydła żołnierze Wehrmachtu wytrzymali. Sowieci, którzy przedzierali się przez ogrody, zostali gwałtownie ostrzelani ogniem obrońców usytuowanych na dachach, w oknach i oficynach.
Odparci w ataku frontalnym Sowieci spróbowali teraz natarcia koncentrycznego na francuskie flanki, na południu i północy gdzie przypomnijmy znajdowały się bataliony niemieckie. W ten sposób ochotnicy skorzystali na względnym spokoju w swoim sektorze aż do godziny 16. O tej właśnie godzinie, na południu Czerwoni usiłowali usunąć zapory czołgowe z drogi prowadzącej do Czaplinka, ale zostali wciągnięci w zaciętą walkę wręcz. Ostatecznie, Niemcy nie dali za wygraną niszcząc dwa czołgi, raniąc i zabijając wielu piechurów. Z drugiej strony, na północy, batalion VOLKSTRUMU, który trzymał okolice dworca, bronił się bez entuzjazmu, został więc szybko wyparty. Rezultat był więc taki, że francuscy przeciwlotnicy i ich działa zostały bez żadnej ochrony. Bolszewicy całą swoją dostępną piechotą ruszyli na Fayard’a i jego ludzi., którzy wycofywali się staczając przy tym walkę wręcz o każde niemal zabudowania.

Śmierć…

O 17 koniec był już bardzo bliski. Na północy przeciwnik dotarł do wiaduktu kolejowego i opanował sytuację na dworcu. Na południu kawaleria osiągnęła brzeg jeziora graniczącego miastem. W konsekwencji, całkowite okrążenie było tylko kwestią czasu. Wobec powyższego, pułkownik Kropp zdecydował się poddać miasto wrogowi. Zarządził zwinięcie wszystkich ocalałych punktów oporu, poczynając od batalionu na lewej flance. Następnie miał się wycofać batalion francuski i na końcu batalion z prawego skrzydła. Wszyscy w kierunku zachodnim, na linie obronne pod nazwą „Pozycji Pomorskiej”. Wydano niezbędne rozkazy…
Na temat tego co wydarzyło się później istnieją dwie wersje. Porucznik SS Dauphin, widział przed swoimi oczami batalion po prawej, który miał osłaniać wycofywanie się wojsk, a zamiast tego szedł w rozsypkę, Dauphin zdecydował się opuścić miasto na końcu. Jego batalion dotarł do punktu zbiórki. Do niemieckiego punktu dowodzenia, 4 km od miasta na drodze do Połczyna, gdzie Kropp miał oczekiwać reszty jednostek. Ale w tej chwili nie było tam nikogo. Dauphin spostrzegł wyraźne ślady szybkiego odwrotu: porzucone papiery i telefony. Nie zamierzał się nad tym rozwodzić i odszedł stamtąd. Chwilę później stanowisko dowodzenia zostało ostrzelane przez moździerze i broń automatyczną z kierunku jeziora. Przyspieszono odwrót do Barwic. Awangarda szybko stwierdziła jednak, że Sowieci odcięli drogę w najbliższej wsi- Trzesiece.

Nie mając już sił na podjęcie próby przedarcia przez nadjeziorną osadę, Dauphin zdecydował się skierować ku linii kolejowej, która była jeszcze wolna od nieprzyjaciela. Utworzono dwie grupy, w których miano się poruszać. Fayard odjechał w lokomotywie (10), Dauphin i Dartan kontynuowali odwrót pieszo. Z tym co zostało, wspomniani oficerowie dotarli do swej dywizji w Karlinie.(11) Za przyzwoleniem Puaud'a, Dauphin zgłosił do odznaczenia krzyżem żelaznym 2 klasy Fayard’a, Dartan’a i 5 innych żołnierzy.


Wedle Dartan’a kiedy ogień dotarł do barykad przecinających drogę na Czaplinek, zdecydował się on opuścić swój punkt dowodzenia żeby być osobiście na miejscu wydarzeń. Po około 30 minutach względnie się uspokoiło i mógł wrócić z powrotem. Wtem spostrzegł, że pozostające tam w rezerwie odwody złożone z grupy karabinów maszynowych i moździerzy zniknęły! Natychmiast poszedł zobaczyć się z Douphin’em do jego punktu dowodzenia. Lecz on także zniknął. Podobny rezultat dały poszukiwania komendanta obrony miasta. Wszyscy przepadli bez wieści! Dartan wziął na spytki spotkanych po drodze oficerów dowiadując się, że pozostałe dwie kompanie Francuzów odeszły w stronę Połczyna Zdroju. Wobec powyższego, udał się czym prędzej do swoich ludzi.
Słychać było znowu odgłosy walki na zachodzie i południowym zachodzie miasta. Dartan wiedział już też o odcięciu drogi w Trzesiece. W głowie wciąż brzęczały mu słowa dowódcy:

Jest to akcja mająca na celu opóźnianie, a nie na przetrwanie na pozycjach za wszelką cenę.

Pada decyzja o odwrocie na Połczyn. Tuż przed 18.00 70 ludzi pod komendą młodego oficera rozpoczęło swój marsz wzdłuż torów pod ciągłym ostrzałem artylerii. Zręcznie unikając awangardy sowieckiej, po pokonaniu 63 kilometrów, dotarli w końcu do zdrojowego miasteczka o 11 rano 1 marca.

Trudno dowieść, która wersja końcowych wydarzeń jest bardziej zgodna z faktami. Więcej przemawia za Dartanem’em, którego słowa poniekąd w swojej książce potwierdza Helmut Lindenblatt. Stwierdza on, że widząc, iż Francuzi nie stawali na wysokości zadania i aby uniknąć niepotrzebnych strat, major Sann, zdecydował się zwinąć ich z pola walki. (12)

Jednakże, czy ewakuowani z bitwy oficerowie i żołnierze uhonorowani byli by następnie odznaczeniami? Nie można wykluczyć też, że prawdopodobne wycofanie się w pierwszej kolejności batalionu marszowego było spowodowane pewnymi poufnymi wytycznymi od PUAUD'A.
W Szczecinku, wydzielony francuski batalion, był zaangażowany w walkę przez 12 godzin. Ze stanu wyjściowego 130 ludzi, kompania przeciwlotnicza, straciła ok. 40- 50. Straty dwóch pozostałych kompanii są nie do oszacowania. Nie ma na ten temat żadnych konkretnych danych. Wielu znawców tematu przychyla się jednak do opinii, że mogły być one porównywalne do strat kompanii FLAK. Nie wdając się w dywagacje na temat wartości bojowej francuskich ochotników, nie można poddać w wątpliwość daniny krwi przez złożonej przez nich na szczecineckiej ziemi. Ich udział w działaniach opóźniających w znaczący sposób dopomógł we miarę sprawnej ewakuacji ludności cywilnej. Pozwolił też złapać oddech wycofywanym w bezładzie oddziałom Wehrmachtu. W końcu umożliwił reorganizację 33 dywizji Karol Wielki w Białogardzie. Do dzisiaj nieznane jest nam miejsce pochówku zarówno żołnierzy walczących w obronie miasta jak i samego brygadiera SS Puaud’a, który bez wieści zaginął w czasie walk w okolicach Białogardu. Rząd francuski po II wojnie światowej bardzo aktywnie działał na rzecz zlokalizowania pochówków jeńców wojennych i robotników przymusowych umarłych na wschodzie Europy. O walczących w szeregach Charlemagne Francja pamiętać nie chciała i nie chce. Ich miejsce w historii kwitowane jest jednym słowem – heretycy…

Od autora.

Znikoma ilość źródeł i dość „beletrystyczne” podejście uczestników w opisie zmagań na terenie Szczecinka, nie pozwalają na chwilę obecną na bardziej rzetelne podejście do tematu. Literatura, która bardziej szczegółowo traktuje omawianą kwestię jest kosztowna i dostępna najczęściej na terenie Francji. Mimo wszystko, pozostaję w nadziei, że choć odrobinę udało mi się przybliżyć udział Francuzów w pomorskiej epopei roku 45’. Podziękowania kieruję do Laurent Bourget, bez którego pomocy artykuł by nie powstał. Dziękuję Warcisławowi za konsultację przy tłumaczeniach. Dziękuję za ciepłe słowa, które skierowali do mnie czytelnicy i przyjaciele ze szczecinek.org i nie tylko.
PS. Winien jestem Wam jeszcze przeprosiny za brak fotografii. Niestety, francuska natura jest uczynna lecz często rzuca słowa na wiatr. Jeśli się tych zdjęć doproszę, to niezwłocznie opublikuję.

Pozdrawiam. Simone.




Przypisy


(1) Koczała (kaszb. Kòczała, niem. Flötenstein) – wieś w Polsce położona w województwie pomorskim, w powiecie człuchowskim,
(2) Regiment – odpowiednik pułku.
(3) Oberscharfuhrer.
(4) 40 miesięcy na froncie wschodnim. Pierre Rusco miał niespełna 20 lat kiedy zaangażował się do LVF. Walczył z partyzantką Radziecką, poza pierwszą linią. W 1944 roku wstępuje do Charlemagne i przechodząc cały szlak bojowy, szczęśliwie dożywa końca działań wojennych. W kwietniu 2006 ukazują się jego wspomnienia pod tytułem „Prawda dla historii”.
(5) Christian de la Maziere „Marzyciel w hełmie. Francuz w Waffen SS. Warszawa 2005, s. 75.
(6) Jean Bassompierre (1914- 1948). Jeden z wyższych dowódców dywizji, w 1945 roku dowódca 58 regimentu (pułku). Pojmany do niewoli po odwrocie z Karlina przez oddział LWP. Repatriowany do Francji. Ucieka z więzienia i zostaje ponownie złapany podczas próby ucieczki do Ameryki Południowej. Osądzony i rozstrzelany w więzieniu La Sante w 1948 roku.
(7) Obóz szkoleniowy dywizji. Zbudowany na potrzeby elitarnej 12 dywizji pancernej SS Hitlerjugend.
(8) Z takim to właśnie pociągiem pancernym typu BP-44 o numerze własnym 77 starli się Rosjanie w okolicy Bobolic. Pociąg ten przekazano wojsku 1 maja 1944 roku, gotowość bojową uzyskał 19 stycznia 1945 roku i został włączony do Panzerzug-Kampfgruppe-Weichsel (Grupa Bojowa Pociągów Pancernych Wisła) dowodzonej przez Reggimentsstab Nr2 na której czele stał Oberstlt. Von Tückheim. Grupa ta, jak wskazuje jej nazwa, miała działać w rejonie Grupy Armii „Wisła” na Pomorzu. Za http://www.histor.republika.pl/arty/Bob ... zerzug.htm
(9) Tak dramatycznej relacji autorstwa Mabire’a nie potwierdzają jednak inni będący w tamtym czasie w Szczecinku świadkowie z SS Charlemagne. Twierdzą, że mało prawdopodobne było przebywanie wczesnym rankiem 28 lutego większych jednostek pancernych Armii Czerwonej.
(10) Według Forbes’a. W innych źrodłach informacja ta się nie powtarza.
(11) W dniach 4-5 marca w Karlinie Francuzi bronili podejścia do twierdzy kołobrzeskiej.
(12) Helmut Lindenblatt, Pommern 1945 die letzten Tage- die letzten Kämpfe im Kreis Neustettin S, 189.

Bibliografia

1. Robert Forbes, Pour l'Europe, les volontaires français de la Waffen-SS, Edition de l'Aencre - 2005.
2. Magazine Historia N°31/2005.
3. Christian de la Maziere – Marzyciel w hełmie, francuz w Waffen SS, Warszawa 2005.
4. Leon Degrelle, Front Wschodni., Kraków 2002
5. Helmut Lindenblatt, Pommern 1945 die letzten Tage- die letzten Kämpfe im Kreis Neustettin
6. http://www.sweb.cz/freiwilligen/DOBROVO ... divize.htm
7. Jean Mabire, La Division Charlemagne, Grancher, 1974
8. Gilbert Gilles, "Un ancien waffen SS raconte, I."
9. http://en.wikipedia.org/wiki/Legion_of_ ... Bolshevism
10. http://www.feldgrau.com/33ss.html
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

Fotografie obrazujące szlak bojowy francuskich ochotników:

http://www.stormfront.org/forum/showthread.php?t=606675" onclick="window.open(this.href);return false;
Bahnhofstraße
User avatar
spider72
Posts: 13
Joined: 07 Dec 2009, 13:39
Location: Wick

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by spider72 »

Inne informacje o tej formacji jakie znalazem (po angielsku) http://www.axishistory.com/index.php?id=881" onclick="window.open(this.href);return false; .
Jest tam też zdawkowo opisana "kampania pomorska". Oto fragment opisujący okres walk o Szczecinek i bezpośrednio go poprzedzający:
Pomerania Battle

February 17 1945

The French volunteers will be thrown at the hinge of two Russian armies in progression. They reached Hammerstein between Stettin and Dantzig, to hundred kilometres from the sea, convoy after convoy, and are sent to the encounter of the Soviet armored units without even having had the time to group together and to receive their heavy equipment.



February 22 1945

The first elements of the regiment 57 reached Hammerstein under Hauptsturmfuhrer De Bourmont command.



February 24 1945

2 days later, the regiment 58 arrives in the city. It is then that the campaign of Pomerania will begin. More than fifty tanks are destroyed in four days. The weather is again horrendous in this February winter month. They are moving only by foot and nobody has any idea about the situation when reaching the frontline. As early as February 25, the four infantry Battalions of the new Division Charlemagne are dislocated and forced to retreat more or less in disorder, after to have undergone heavy losses. Only two resistance points remained their defenders encircled, at Bärenhutte and Elsenau, where furious fights continue. The frontline does not exist anymore. Thrown in the battle by dispersed elements, they cannot constitute a long time a continuous forehead and are quickly taken by the Russian waves. There is not radio liaison between units or with the HQ, not any artillery support, not any intervention of panzer, not any support of the aviation. Even the liaison with the other units of the sector, that should be held by Latvians volunteers of the Waffen SS, proves itself quickly impossible: Most of the Latvians units, harshly attacked, are retreating also.



February 25 1945

Sturmbannfuhrer Reybald arrives at Hammerstein with the regiment 58.



Night from 25 to February 26 1945

The HQ of regiment 57 is set at Bärenwalde. Obersturmfuhrer Artus is killed with his panzerfaust during a T34 attack. The two battalions of the regiment 57 pass to counter-offensive attack: Haupsturmfuhrer Obitz (Veteran of the LVF) succeeds in occupying without too many difficulties the village of Barkenfelde. Fenet meets the Russians that occupy Heinrichwalde. One of his companies reached the centre of the village but the Soviet troops, too numerous, threaten to encircle the entire battalion. Fenet must withdraw. Untersturmfuhrer Counil dies of a bullet in the head. Obitz is against attacked at Barkenfelde and must abandon the village after violent fights. The battalion Monneuse of the regiment 58 fresh landed joins the battalion Obitz at the railway crosstrack of Barenhütte, involving themselves in the fights immediately.



February 26 1945

Krukenberg and the remainder of the Divisional HQ are at Elsenau. The second battalion of the regiment 58, under command of Haupsturmfuhrer Berret (Veteran of the LVF) lands at last at Hammerstein and rushes for the fight. The HQ of the division is attacked by T34, Obersturmfuhrer Weber and his protection company enter in action.

Worse, the two regiments of the Charlemagne are sunk at the Barenhütte railway crosstrack under the blows of two brigades of tanks and four infantry divisions! The Charlemagne loses its co-ordination. Obersturmfuhrer Puaud holds the town of Barenhütte with three thousand men. Haupsturmfurher De Bourmont rushes to the north to reach Elsenau where is located the HQ of the division. Elsenau is lost despite the thirty two Russian tanks destroyed. The HQ retreat towards the Baltic sea, towards the north.



Night of 26 to February 27 1945

Puaud and his 3000 men succeed in escaping from Barenhütte and meet the battalion Fenet (Rgt 57) at Hammerstein then set off again together to Neustettin. There they meet Bassompierre (Veteran of the LVF and Militia), Fayard who commands the Flak (Veteran of the Sturmbrigade Frankreich) as well as about one hundred French SS, just arriving from Wildflecken. There are already 500 KIA and 1000 MIA, not mentioning the WIA.



February 28 1945

The French SS leave for Belgard for a reorganisation. However, some men were left at Neustettin, a battalion placed under the orders of a PPF militant, Obersturmführer Auphan. These three hundred SS will hold more than twelve hours and delay the Soviet advance. It is only after the Russian took over the train station that the last French SS, belonging to the Flak of Untersturmführer Fayard, will leave it.

The Division Charlemagne arrives at Bad Polzin on foot and move towards the Baltic Sea, direction Kolberg. They will walk eighty kilometres in 24 hours. The roads are frozen, the wind blows and the flurries of snows whip the men overloaded with equipment.
Pozdrowienia
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

Luźno nawiązując do artykułu, znaleziony w necie fragment filmu dokumentalnego z kilkoma ciekawymi fotkami omawiający wspomniane wcześniej wydarzenie- egzekucję "dwunastki z Charlemagne".

http://www.youtube.com/watch?v=E9GMXndOo9c" onclick="window.open(this.href);return false;
Bahnhofstraße
Gregor
Posts: 241
Joined: 23 Mar 2005, 17:11
Location: Szczecinek

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by Gregor »

Zapadł wieczór. W nocy z 27 na 28 lutego Puaud zebrał swoich oficerów. Rosjanie już poważnie zagrażali Szczecinkowi. Podjęto decyzję ewakuacji miasta i zreorganizowania dywizji Charlemagne w Białogardzie. Oznaczało to 80 kilometrowy marsz odwrotowy na północ. Został on wyznaczony już na 7 rano dnia następnego. Około 1 w nocy wydano rozkaz ponownego załadunku artylerii i dział obrony przeciwlotniczej na pociąg odjeżdżający do Białogardu. Chwilę później jeden z oficerów sztabowych poszedł obudzić Daffas’a i przekazał mu powyższe wytyczne. Już na stacji kolejowej, wraz z jej szefem, szybko ruszyli na poszukiwania niezbędnych lawet kolejowych, które zresztą szybko się odnalazły. Załadunek został rozpoczęty.
Coś mi tu nie gra z tymi datami. Przecież Szczecinek zdobyto już podobno 27 lutego? Z tego co wyżej cytowane i dalszej treści przesuwa się dzień zdobycia miasta o +1. Błąd w ich wspomnieniach?
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

Tak, przy pisaniu artykułu również zwróciłem na to uwagę. Natomiast ten błąd jest powielany we wszystkich źródłach/ wspomnieniach francuskich ochotników. Nie wiem z czego to wynika, może rozkazy dywizyjne i inne dokumenty jednostki z tego okresu zawierają tę rozbieżność?
Ogólnie, to pojawiło się trochę nowych materiałów dot. interesujących nas wydarzeń, postaram się je przedstawić w najbliższym czasie.
Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

"Ci z Francuzów, którzy wybrali Hitlera."

Całkiem niezły dokument.

Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

W książce Waffen-SS Français cz.1 ,Grégory Bouysse, przy okazji notki biograficznej porucznika Michel'a Auphan'a po raz kolejny podana została liczba francuskich obrońców Neustettin z 27.02.45. Również ten autor podaje, że grupa bojowa/batalion marszowy liczył ok. 250 żołnierzy.
Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

A to chyba ostatnie zdjęcie luźno, choć to może niewłaściwe słowo, nawiązujące do pomorskiej epopei Francuzów. Niedługo przed egzekucją wspomnianej "dwunastki" z Bad Reichenhall.

"Nasz" Untersturmführer Robert Daffas, 37 lat, na fotografii bez czapki, trzeci z lewej.
Przed nim Obersturmführer Serge Krotoff lat 33, urodzony w Paryżu, prawdopodobnie również w walkach o Neustettin.
Untersturmführer Paul Briffaut lat 26, z Nicei, bardzo możliwe, że bił się na Pomorzu. W dokumentach widnieje jako weteran LVF.

PS. Ostatnimi czasy we Francji ten temat odżywa, chyba czas będzie coś dopisać a propos. ;)
Attachments
10862473_653114364818359_6909950734685263114_o.jpg
10862473_653114364818359_6909950734685263114_o.jpg (74.48 KiB) Viewed 14052 times
Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

Jeszcze słowem uzupełnienia. Pojawiła się jedna z nielicznych fotek, na której są na pewno Francuzi z "trzydziestej trzeciej" na Pomorzu w lutym 45'.
Attachments
BazNwe0CMAA592i.jpg
BazNwe0CMAA592i.jpg (68.56 KiB) Viewed 13911 times
Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

A tu francuskie chłopaki złapani przez inne "zależne" wojsko, gdzieś w kwietniu na polach Pomorza, nieopodal Odry...
Attachments
prison10.jpg
prison10.jpg (85.13 KiB) Viewed 13520 times
Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

Pewien nieznany mi autor opublikował +/- coś co tyczy się tematu. Lojalnie donoszę i wklejam. Publikacja w całości jest dostępna w necie, tutaj pokazuję interesujące nas fragmenty. Ogólnie, trochę "kopiuj wklej", chociaż coś tam się można nowego dowiedzieć. :)

Przegląd Zachodniopomorski 2014 | 4 | 69-123
Udział jednostek cudzoziemskich Waffen-SS i Wehrmachtu w działaniach wojennych na Pomorzu Zachodnim w pierwszych miesiącach 1945 roku. Część I. Wybranowski Dariusz


Czołowe oddziały wspomnianej dywizji przybyły 17 lutego pociągami ze Szczecina pod miasteczko Hammerstein (Czarne), gdzie od 25 lutego toczono jej pierwsze walki na Pomorzu przeciwko oddziałom sowieckiego 3. Korpusu
Pancernego. W tym czasie jednostka miała sobie liczyć od 7 do 7,3–7,5 tysiąca
oficerów i pozostałych żołnierzy68. Kolejny rzut udał się dwa dni potem do
Neustettin (Szczecinek)69. Po drodze kilka posiadanych dział przeciwlotniczych,
umieszczonych na platformie kolejowej, zniszczyło czołg T-34 i strąciło samolot
Ił-270. Jak podaje Felix Steiner, jednostka ta znalazła się w strefie frontowej „bez
artylerii i odpowiedniej broni przeciwpancernej”71. Zapewne autorowi chodziło
tu o pierwszy rzut jednostki i o brak dział przeciwpancernych o odpowiednim
kalibrze, czy wspomnianych samobieżnych niszczycieli czołgów. Dalej pisał on,
że wspomniani żołnierze zostali
rzuceni do ataku pod Preussisch Friedland i uderzyli tam na dywizję polskich komunistów
z tak niszczącym impetem, iż wesprzeć ją musiała dywizja syberyjskich
strzelców i silne odwody pancerne. Wykorzystując środki zwalczania czołgów
z najbliższej odległości [najprawdopodobniej ręczne wyrzutnie ppanc typu Panzerfaust
i Panzerschreck lub nawet wiązki granatów ręcznych – D.W.], ochotnicy SS
zniszczyli szesnaście T-34, nie zdołali jednak pokonać wzmocnionych sił wroga.

Walki te toczone były we wspomnianym rejonie Czarnego i Preussisch Friedland
(Debrzno). Rzeczony brak artylerii o tyle odpowiada prawdzie, że ów kolejny rzut
jednostki musiał pozostawić aż 12 posiadanych dział plot w Szczecinku z braku
odpowiedniej trakcji do ich dalszego transportu73.
Natomiast o walkach żołnierzy Dywizji „Charlemagne” (określonych jako
„faszyści” i „zwykli przestępcy kryminalni”) pod Czarnem i jej klęsce w starciu
z Sowietami bardzo emocjonalnie i z ogromną wrogością (być może motywowaną
poniższymi wydarzeniami z oblężenia Kołobrzegu) pisał wcześniej m.in.
Alojzy Sroga, wówczas żołnierz 1. Armii Wojska Polskiego74.
Podczas pierwszych bojów i odwrotu z rejonu Czarnego i Debrzna dywizja
licząca wówczas już tylko około 5,5 tysiąca żołnierzy była rozlokowana w rejonie
wsi Bärenhütte (Biernatka), Elsenau (Olszanów) i Bärenwalde (Bińcze), tam też
niektóre oddziały „Charlemagne” stoczyły walkę z sowieckimi zagonami pancernymi75.
Wobec widocznej przewagi Armii Czerwonej Francuzi chcieli skierować
się na północ w stronę wybrzeża. Było to jednak dla części oddziałów dość
trudne, bo zmuszone zostały do przyjęcia walki w mało sprzyjających dla siebie
warunkach pod wsiami Barkenfelde (Barkowo), Uniechowo (Heinrichswalde)
i Biernatka. W międzyczasie do Szczecinka dojechał sztab dywizji i kolejny
jej rzut z Waffen-Oberführerem Puaudem. Część Francuzów, dowodzona przez
Waffen-Obersturmbannführera Jeana Fantina, zmuszona została pod naciskiem
sowieckim do marszu z Olszanowa w stronę miasta Schlawe (Sławno)76. Na pewno
ważnym wzmocnieniem sił „Charlemagne” było przybycie uzupełnień 27 lutego
do Szczecinka w postaci stu żołnierzy z Wildflecken i szczególnie cennego
transportu ośmiu dział polowych 105 mm dostarczonego przez Waffen-Hauptsturmführera
Jeana Bassompierre’a77. To zapewne tylko trochę złagodziło gorycz
powstałą po pozostawieniu owego tuzina dział przeciwlotniczych w Szczecinku.

Oddziały do tej pory tu kwaterujące, zagrożone odcięciem przez postępy pancerne
sił sowieckich, zostały zmuszone do opuszczenia miasta i stanęły przed
koniecznością wyboru dalszej marszruty. Jedynym wyborem był Kołobrzeg, pozostawała
tylko kwestia drogi do niego. Jedną z niewielu możliwości była trasa
przez Bobolice i Koszalin78.
Reszta Dywizji SS „Charlemagne” w dalszym etapie drogi koleją podążała
w ostatnich dniach lutego w kierunku Bad Polzin (Połczyn-Zdrój). Wtedy przyjęto
w jej szeregi grupę francuskich robotników przymusowych i nawet byłych
więźniów z obozu koncentracyjnego, którzy widzieli sowieckie gwałty i akty
przemocy na kobietach oraz akty bestialstwa wobec cywili. Było to dla nich powodem
chęci zemsty i absolutnej konieczności walki z nacierającą Armią Czerwoną79.
Dalszym etapem drogi stało się miasto Belgard (Białogard) oddalone
o około 30 km. W kolumnie marszowej znalazł się także formalny dowódca –
Edgar Puaud. Miejscowa ludność cywilna witała ochotników z „Charlemagne”
przyjaźnie i z życzliwością, po drodze spotkali też koło Białogardu jakiś oddział
z 15. Dywizji SS „Lettland”80. Do miasta francuscy esesmani dotarli 1 marca,
z pewnym opóźnieniem dojechał także faktyczny dowódca – SS-Brigadeführer
Krukenberg. Po wyczerpującym marszu oddziały zajęły kwatery w samym mieście
i w jego okolicach, m.in. we wsiach Boissin (Byszyna) i Kowanz (Kowańcz)81.
Tutaj też nastąpiła zmiana dotychczasowej struktury organizacyjnej „Charlemagne”
– istniejące dwa pułki grenadierów połączono, w nawiązaniu do tradycji
Republiki Francuskiej, w 33. Pułk Marszowy (Regiment de la Marché)82. Niektórzy
z esesmanów dozbroili się po drodze w sporą ilość porzuconej broni strzeleckiej,
w tym w karabiny maszynowe MG 42 z amunicją i nowe „sturmgewehry
44”83. Udało się także w sposób znaczący wyposażyć część pododdziałów w panzerfausty,
które, jak się potem okazało, miały się wkrótce bardzo przydać w boju.
Według Steinera właśnie pod Białogardem wspomniana francuska ochotnicza
dywizja SS miała walczyć z dużą liczbą sowieckich czołgów, co stworzyło realną
perspektywę jej zupełnego okrążenia i spowodowało konieczność podziału

na trzy kolumny marszowe84. Nieco inaczej przedstawia te wydarzenia Waffen
-Untersturmführer Christian de la Maziére, autor wspomnień. To nie wspomniany
Białogard, lecz miasteczko Körlin (Karlino), które było następnym etapem
drogi dywizji, stało się miejscem podziału „Charlemagne” na mniejsze grupy,
które na mocy rozkazu SS-Obergruppenführera Steinera miały dotrzeć na linię
Odry85.
Od tego momentu 33. Dywizja „Charlemagne” powoli przestawała istnieć
jako zorganizowana jednostka bojowa, rozpadając się na poszczególne grupy,
często na własną rękę szukające drogi odwrotu i dotarcia na wybrzeże, w rejon
ewakuacji. Jednak po przybyciu do Karlina rozpoczęte zostały przygotowania do
stworzenia tam warunków do obrony, oprócz tego esesmani obsadzili kluczowe
punkty miasteczka i okoliczne wsie – Bartin (Bardy), Mechentin (Miechęcin),
Peterfitz (Piotrowice) oraz Kerstin (Karścino)86. Obrona Karlina została także
wzmocniona przez oddział artylerzystów z byłego 57. pułku grenadierów, kompanię
Wehrmachtu, przybyłą z Gryfic grupę uzbrojoną w moździerze, a nawet
(podobno) przez jeden czołg ciężki „Tiger”. Dowództwo nad obrońcami przejął
Waffen-Sturmbannführer Emile Raybaud. Niedługo potem pozycje Francuzów
i Niemców zaatakowały sowieckie jednostki pancerne w liczbie podobno
aż 90 czołgów. W dniach 4–5 marca dywizyjni niszczyciele czołgów wyposażeni
w panzerfausty odparli ataki, a część z nacierających maszyn zniszczyli87.
Za obronę miasteczka Emile Raybaud został odznaczony Krzyżem Żelaznym
I klasy i awansowany na wyższy stopień, podczas walk został ranny i ewakuowano
go do Kołobrzegu, jego miejsce zajął Waffen-Hauptsturmführer Jean Bassompierre.
Bahnhofstraße
User avatar
bronx
Site Admin
Posts: 5469
Joined: 25 Feb 2005, 10:18
Location: Nstn in Pomm.
Contact:

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by bronx »

Informacje o przybyciu 17 lutego na Pomorze, pokrywają się z informacjami z map sztabowych Grupy Armii Wisła. Na mapie z 17 lutego Charlemagne pojawia się właśnie po raz pierwszy, co ciekawe zaznaczona jest ona na północny-wschód od Białego Boru. Nie wiem czy oni tam się właśnie pojawili czy to brak dokładnych danych u rysującego mapę. W Hamersztynie pojawią się dopiero na mapie z 21 lutego.

fragment mapy z 17.02.1945
170245.jpg
170245.jpg (657.8 KiB) Viewed 12597 times
fragment mapy z 21.02.1945
210245.jpg
210245.jpg (343.96 KiB) Viewed 12578 times
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

Omyłka sztabowa jest mocno prawdopodobna w dobie powszechnego wówczas chaosu. Dość powiedzieć, że np. dowództwo "zgubiło" gdzieś w transporcie na Pomorze kilkadziesiąt pojazdów. Niemniej, kwestia jest do zweryfikowania, poszukam. :)
Bahnhofstraße
User avatar
człowiek widmo
Posts: 738
Joined: 04 May 2005, 22:00

Re: Walcząc o stracone... część 2

Post by człowiek widmo »

człowiek widmo wrote:Jeszcze słowem uzupełnienia. Pojawiła się jedna z nielicznych fotek, na której są na pewno Francuzi z "trzydziestej trzeciej" na Pomorzu w lutym 45'.
na twitterze, jeden z użytkowniku zidentyfikował miejsce wykonania fotografii.

Suchań, (niem. Zachan) – w powiecie stargardzkim.
Bahnhofstraße
Post Reply