Pamiętne Dni. Cz. 5. Tragedia "wyzwolonych".

Archiwalne artykuły historyczne, które pojawiały się na łamach Dwutygodnika Szczecineckiego TEMAT. http://www.temat.net
Post Reply
Szczecinek.org
Posts: 168
Joined: 02 Feb 2009, 21:13

Pamiętne Dni. Cz. 5. Tragedia "wyzwolonych".

Post by Szczecinek.org »

Dość dużo pisano o 60-tej rocznicy zakończenia II wojny światowej. W naszych lokalnych mediach bardzo popularne było pytanie: czy Szczecinek został wyzwolony, czy też może zdobyty? A może, jak ostatnio napisał jeden z czytelników Tematu po prostu zajęty, ponieważ walk o miasto (zdaniem tego czytelnika) praktycznie nie było. Osobiście reprezentuję pogląd, że walki o Szczecinek jednak były. Co do takiego poglądu mnie uprawomocnia? Ponieważ ludność autochtoniczna, to znaczy niemiecka, nie życzyła sobie takiego wyzwolenia, a Polaków i innych nacji poza robotnikami przymusowymi i jeńcami wojennymi praktycznie tu nie było.

Wszystkie kobiety we wsi zaczęły się ukrywać na strychu. Gwałty nie ominęły we wsi także kobiet narodowości niemieckiej.

Takich wątpliwości - jak się wydaje - nie powinno być na tych obszarach Pomorza Zachodniego, które zamieszkiwała polska ludność autochtoniczna: na Złotowszczyźnie i Bytowszczyźnie. Mieszkańcy tych obszarów, ich walka o utrzymanie tożsamości narodowej, szczególnie za czasów ks. Bolesława Domańskiego, prezesa Związku Polaków w Niemczech, przeszła już do legendy. Największe represje spotkały Polaków w okresie wrześniowej agresji Niemiec na Polskę. Aresztowano wówczas ich setki osadzając w obozach koncentracyjnych Sachsenhausen i Ravensbruck. Lista uwięzionych wówczas i zamęczonych jest długa, ale warto wymienić bodaj niektórych z nich: Stanisław Horst, Jan Styp - Rekowski, ks. Alfons Sobierajczyk, Jan Bauer, Maksymilian Golisz ...

I oto w lutym 1945 roku szybkimi krokami na te obszary szła Polska. Wymarzona wyśniona i pewnie wyidealizowana przez wielu z nich. A jednak wkraczające na te tereny oddziały naszych sojuszników - Armii Czerwonej zachowały się nie jak sprzymierzeni, nawet nie jak wrogowie, ale jak barbarzyńcy. Pisał o tym w swej pracy dr Andrzej Jaracz ("Żołnierze Armii Czerwonej a polska ludność autochtoniczna na Pomorzu Środkowym w 1945 roku" [w] Przemiany społeczno-polityczne na Pomorzu Środkowym w latach 1945 - 1956. Koszalin 2001 s.49 - 61.). Wielu świadków tamtych wydarzeń złożyło w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Koszalinie wstrząsające relacje.

Kordula Gracz z Czernic koło Złotowa zeznawała o "masowych gwałtach, jakich na polskich kobietach i dziewczynach dokonali Sowieci w jej rodzinnej wsi po wejściu do niej w lutym 1945 roku. Wśród ofiar gwałtów znalazła się także jej młodsza siostra. Pod groźbą użycia broni została zaciągnięta na strych. Po pewnym czasie okazało się, że jest chora wenerycznie, a tą chorobą zarazili ją Rosjanie. Wszystkie kobiety we wsi zaczęły się ukrywać na strychu. Gwałty nie ominęły we wsi także kobiet narodowości niemieckiej. Jej wujek Paweł Schikora został zastrzelony bez powodu przez żołnierzy sowieckich."

Eugeniusz Kajewski zeznał: "...na Kolonii Zakrzewskiej w lutym 1945 roku codziennie przychodzili żołnierze sowieccy, którzy wybierali różne miejscowe kobiety, po to by je gwałcić. Spotkało to nie tylko miejscowe dziewczyny i kobiety, ale także polskie robotnice przymusowe przebywające tutaj podczas wojny. (...) Praktyką żołnierzy rosyjskich było to, że te same kobiety były wielokrotnie gwałcone tego samego dnia, czasami także w odstępie kilku dni. Zdarzało się, że przychodzili oni w nocy i z grupy śpiących ludzi trzymając zapalone świece wyszukiwali kobiety i wyprowadzali je w celu zgwałcenia. Pewnego wieczoru, kiedy w domu gdzie przebywał odmówiono otwarcia drzwi, to Sowieci wybili szyby w oknach, strzelali i grozili, iż wszystkich zabiją, jeżeli drzwi nie zostaną otworzone".

W Osowcu żołnierze sowieccy zabili dwie Polki. Ludwikę Kabattek wściekli Rosjanie zamordowali w chwili, gdy jej matka próbowała ją obronić przed gwałtem. Nie były to przypadki odosobnione, przeciwnie podobnych zeznań przed Okręgową Komisją złożono wiele.

W okolicach Czarnkowa Rosjanie założyli obóz zbiorczy, w którym umieszczono wielu Polaków ze Złotowskiego. Wielu z nich nie wróciło już nigdy do swoich domów. Ciekawe, czy ta polska ludność autochtoniczna Złotowszczyzny, Bytowszczyzny czuła się wyzwolona?


Jerzy Dudź
Dwutygodnik Szczecinecki TEMAT
20 maja 2005
www.temat.net
Post Reply