Poczatek konca
"(...)Sobota, 24 luty 1945. We wczesnych godzinach porannych linie niemieckie od Debrzna do Chojnic sa przez 30 minut pod gradowym obstrzalem artyleri, mozdzierzy i katiusz. Zanim rozpoznano miejsce zmasowanych atakow, burza rozpetala sie miedzy Mysligoszczem, a Jecznikami. Od dawna oczekiwany atak jednak zaskoczyl. Wysuniete placowki nie zdazyly sie wycofac, ale utrzymaly swoje pozycje.
I tak, atakujacy juz na przyczolkach natrafili na silna obrone. Czerwonoarmisci 19 Armii, dopiero co sprowadzeni z Finlandii, wypoczeci i bez bojowego doswiadczenia, ponosza duze straty. W ten szary, zimowy poranek wielokrotnie zbierali sily na nowo. Nastepowala kolejna fala zmasowanego ostrzalu i kolejny zaciekly atak, czesto przy padajacym na zmiane deszczu i sniegu utrudniajacym widocznosc.
Atakujacy bardzo powoli zdobywaja teren. Po 3 godzinach stoja dopiero na lini Trzyniec-Mosina, po czym musi im przyjsc z pomoca obyta w walce 70 Armia. Jednak mimo takiego wzmocnienia pozwolilo im to tylko na niewielkie zalamania linii obronnych. Okolo godziny 17, gdy zaczelo sie sciemniac, Rosjanie osiagneli dopiero tereny pod Chrzastowem i wiele wskazywalo na to, ze ich sily sa na wyczerpaniu.
W sztabie XVII Korpusu Gorskiego w Rzeczenicy na wiesc o sukcesach obroncow zapanowal spokoj i zadowolenie. Na skraju prawego skrzydla doswiadczona 32 Dywizja Piechoty jeszcze raz udowodnila swoja klase. Rowniez Lotysze utrzymali swoje pozycje az do lesnictwa Ledyczek. W ostatnim momencie wzmocnieni przez czesc 33 Dywizji SS "Chrlemange". Pozostali francuscy ochotnicy, ktorzy w chwili obecnej osiagneli wielkosc brygady, buduja umocnienia na lini Krzemionowo, przez Bincze, az do Olszanowo/Biernatka na wypadek nowego frontu obronnego.Na pierwszej lini obowiazuje calkowita koncentracja. Nastepny atak rosyjski moze nastapic w kazdej chwili.(...)
(...)Niedziela 25 luty 1945. Godzina 11. Rosjanie atakuja ponownie w ten sam sposob co wczoraj, ale krocej i silniej. Po czy nadchodza. Z nowa taktyka, w malych grupach 5-6 czolgow T-34, z siedzaca na nich piechota, wciskaja sie naprzod, zawiazuja przyczolki ciagle zmieniajac pozycje ogniowe. Teraz ciezko ich namierzyc i jednostki samodzielnych brygad przeciwpancernych, rozsiane po calym terenie, czekajacy na mozliwosc ataku i zniszczenia, sa bezsilne.
Mimo tego obroncy sie nie poddaja, choc dluzsze utrzymanie pozycji wydaje sie niemozliwe. Rosjanie maja wielokrotna przewage w artylerii i czolgach, a niemieckie rezewy sa w tej chwili nieosiagalne.
Dopiero po 2 godzinach udaje sie czolgom rosyjskim 3 Gwardyjskiego Korpusu Pancernego wedrzec w niemiecki front. Z rezerwami, ktore ukryly sie w gestych lasach w oklicach wzgorza 162, uderzaja w umocnienia i przekraczaja w okolicach wsi Biskupnica linie kolejowa Szczecinek-Chojnice. W czasie ich ataku na pozycje polnocno-wschodnie, rozszerzone na wschod w kierunku na Strzeczona, przetoczyli sie okolo godziny 14 przez Pozycje Blüchnera w okolicy Olszanowa/Biernatka, bez oznak zmeczenia posuwajac sie w kierunku polnocno-wschodnim.
W Rzeczenicy niespodziewanie T-34 przedarl sie przez zapore przeciwczolgowa zanim ta zostala zamknieta, drugi uderzajac w nia stracil manewrowosc i zostal podpalony, trzeci z najezdzcow ratowal sie ucieczka. Pomimo ciezkich walk obroncy utrzymali swoje pozycje do rana.
Ogromne oddzialy pancerne przesuwaly sie na wschod wzdluz punktow obrony i zatrzymaly sie okolo godziny 22 w lasach na wschod od Pienieznicy, Grabowa i Brzeznicy. Po wdarciu sie ponad 30 kilometrow w linie niemieckiej obrony sa za slabi na atak na pozycje Walu Pomorskiego. Dowodcy rosyjskich czolgow zmuszeni sa czekac na wzmocnienia.
Tylko niewielu z nich przesunelo sie krotko po polnocy, na wschod od jeziora Cieszecino, niezauwazeni w kierunku Drzewiany. W nocy drogi sa puste z powodu zakazu poruszania sie kolumn uciekinierow. Noca drogi sa zarezerwowane wylacznie dla pojazdow militarnych. Halas silnikow czolgow uznano za przejazd rezerw niemieckich podazajacych w kierunku frontu. Stacjonujaca tutaj dywizja Holstein oczekiwala na wsparcie dywizji Südpommern. Zanim Rosjanie sie zorietowali gdzie sie znajduja, przekroczyli okolo godziny 2, zupelnie nie atakowani, pozycje Walu Pomorskiego. Dopiero nadciagajace jednostki piechoty zostaly zauwazone i powstrzymane atakiem ogniowym.
W tym samym czasie w okolicach Brzeznicy wzmocnione rosyjskie oddzialy pancerne przesuwaja sie w kierunku Bialego Boru. O godzinie 4.15 zameldowano o 28 czolgach T-34 na dworcu Bialy Bor i mniejszej grupie na terenie nowej szkoly. Miasto, od polnocy okrazone, zostalo zajete bez walki. Rowniez zwezenia terenu na zachód od Bialego Boru miedzy jeziorami Bielsko i Lobez nie stanowi dla atakujacych zadnej przeszkody. Na zachodnich krancach miasta trwa marsz drogami na polnocny-zachod w kierunku Sępolna Wielkiego, na zachod przez Porost na Bobolice i poludniowy-zachod przez Biskupice w kierunku Kazimierza.
Rosyjskie czolgi, ktore od dwoch dni walczyly na przedpolach Walu Pomorskiego, na wschod granicy powiatow czluchowskiego i szczecineckiego, przesuwajac sie na polnoc i na Bialy Bor zostaly zatrzymane przez dwa dni, co umozliwilo mieszkancom Stepnia utworzenie konwoju i wyruszenie w droge na zachod. Tylko 5 rodzin postanowilo zostac w swoich gospodarstwach. Pozostali po morderczym marszu przepelnionymi i oblodzonymi drogami, bezustannie zagrozeni przez rosyjskie lotnictwo i ich czolgi osiagneli port promowy w Swinoujsciu. Maszerujac od jednej kwatery do drugiej dotarli przez Mecklemburgie do wschodniego Holsztynu.
Gdy oni odchodzili, w Bobolicach sztab zaopatrzenia dywizji Pommern pracowal w malej oberzy na obrzezach miasta. Bobolice sa juz calkowicie ewakuowane. Panuje dziwna cisza i uczucie porzucenia.
Zadzwonil telefon. Major Schlegtendal zdziwil sie, ze wiadomo juz o miejcu pobytu jego oddzialu, podniosl sluchawke. Spokojnie i rzeczowo melduje mu lesniczy z nadlesnictwa Buszynko Kraińskie, ze wlasnie przez jego podworze przetoczyly sie rosyjskie czolgi.
I oto sa, przecisnowszy sie wzdluz jeziora Cieszecino, sa! Alarm! Czlonkowie sztabu zaopatrzenia dywizji Pommern przygotowuja pozycje obronne.
Wkrotce tocza sie T-34 z kierunku Chociwle. "To nie skonczy sie dla nas dobrze", pomyslal major. Z wyjatkiem paru ochotnikow i jego ludzi, nie ma w miescie niemieckich zolnierzy. W tym momencie z terenu dworca manewrowego rozgrzmial wymierzony, zmasowany obstrzal. To pociag pancerny 77!
Ten magiczny ogien zdziwil nie tylko majora i jego ludzi, ktorzy nic nie wiedzieli o jego obecnosci, ale przede wszystkim rosyjskich czolgistow, wycofujacych sie pospiesznie za wzgorza obok ulicy Drzewiany.
W miedzyczasie z Grzmiacej przybyly wzmocnienia. To podchorazowie z batalionu Becke z pulku podchorazych zwolnieni z okolic Liszkowa przez generala porucznika Reithela, ktory wrzucil ich w luke bobolicka. W starych ciezarowkach na gaz drzewny, omnibusami, dotarlo tylko 80 zolnierzy pod dowodctwem kapitana Wolfa. Obrali pozycje w poblizu cegielni na przejezdzie kolejowym, na ulicy Porost. Zaopatrzyli sie w magazynach ochotnikow w pancerfausty. Optymalne uzupelnienie ich uzbrojenia w karabiny i granaty. I przede wszystkim w odpowiednim czasie!
Powoli nadciagaja czolgi, ktore wczesnym rankiem opuscily Bialy Bor. Czyzby Rosjanom byl ten wezel komunikacyjny tak wazny, ze musieli go za wszelka cene zlikwidowac?
Nawiazuja sie walki obronne, ktore ciagna sie az do wieczora. Na kazdej ulicy, w kazdym zaulku, walczy sie o kazdy dom i Rosjanie ponosza ogromne straty. Szczegolnie w czolgach. I ciagle jeszcze stoi opancerzony pociag ze swoja sila ogniowa. Dopiero po zmroku, kiedy musial wycofac sie w kierunku Glodowa, milkna odglosy obrony. Wkrotce miasto jest w rekach Rosjan.(...)"cdn
PS. Podziekowania dla Kamila i britneykiller za pomoc